poniedziałek, 4 kwietnia 2016

7/52, czyli skan vs skan

Tym razem ściemnianie minęło na wypełnianiu zaległości albumowych. Dwa lata przerwy w robieniu odbitek zbiera swoje żniwo...

Pochwalę się jednym zdjęciem, które uważni czytelnicy mogą pamiętać - pokazywałem ów kadr prawie dwa lata temu :)

Zdjęcie zrobione rolkiem. Niby siedzi tam tylko prosty czterosoczewkowy tessar, ale potrafi wyrysować cudowną przestrzenność w fotografii i to naprawdę widać na papierze. Odbitka jak zwykle na Agfie MCP, w D166, filtr "2,5".

Korzystając z okazji dwa słowa o różnicy między skanem z odbitki i z negatywu. Dla ułatwionego zadania połączyłem dwa pliki w jeden obrazek, wyciąłem tylko ramki:


Pewnie majstrując w fotoszopie można zniwelować między nimi różnice. Tak naprawdę by cokolwiek porównać musiałbym znaleźć oryginalny skan negatywu. Teoretycznie powinno być na nim więcej szczegółów. W praktyce wolę skany z odbitki, bo łatwiej ustalić właściwą jasność i kontrast - realny odpowiednik jest tuż obok :) Zresztą skany negatywu mają dla mnie niewielką wartość informacyjną, nic mi nie mówią o faktycznej kontrastowości negatywu i wyżej cenię sobie stykówki, które łatwo się przegląda i ocenia. W ciemni poza tym nie mam komputera - i to jest jej wielka zaleta!

Brak komentarzy: